PASJE ZOFII MARUT

Rozpoczynamy nowy cykl, który będzie promował utalentowanych ludzi Powiatu Hrubieszowskiego i interesujące miejsca.
Autorami materiałów będą uczniowie naszej szkoły, tym razem w roli młodych dziennikarzy. Zapraszamy do lektury!
Hrubieszów – najdalej wysunięte na wschód miasto Polski. To nieduże i spokojne miasto nad Huczwą, skrywa niejedną artystyczną duszę. Zapewne wielu z Was słyszało o Bolesławie Prusie, Wiktorze Zinie czy Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Hrubieszowskiej, którzy swoją działalnością artystyczną zasłynęli w kraju, a nawet za granicą. Jednak nie każdy wie, że w Hrubieszowie mamy też artystów mniejszego formatu, prężnie działających w swoich dziedzinach i chętnie dzielących się swoją pasją z innymi. Jedną z takich osób jest mieszkanka naszego miasta – Zofia Marut, prowadząca warsztat rękodzielniczy w Hrubieszowie.
– Patryk Marut: Skoro wstęp mamy już za sobą, Pani Zofio, to może opowie Pani nam trochę o sobie.
– Zofia Marut: Cóż, od ponad 40 lat mieszkam w Hrubieszowie, a od prawie 7 lat spełniam się zawodowo, tworząc rękodzieło. Tak jak Pan wspomniał, posiadam własny warsztat rękodzielniczy, w którym tworzę i sprzedaję część swoich dzieł, a także prowadzę własną stronę na Facebooku – Pasje Sofii Miałam też okazję prowadzić warsztaty rękodzielnicze dla dzieci. Za to prywatnie jestem szczęśliwą mamą szóstki wspaniałych dzieci.
– PM: Jak się zaczęła Pani przygoda z rękodziełem?
– ZM: W zasadzie dość przypadkowo. Otóż 7 lat temu przebywałam w sanatorium, gdzie jedną z form zajęć były warsztaty rękodzielnicze. Początkowo miałam z tym lekkie problemy, ale nie poddawałam się i po kilku dziełach zakochałam się.
– PM: Co najbardziej Pani lubi w rękodziele?
– ZM: Szczerze trudno jest mi wybrać jedną rzecz. W rękodziele jest wiele rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. Najbardziej lubię proces tworzenia – robienie czegoś od zera, kiedy produkt finalny jest zaledwie pomysłem w mojej głowie. Daje mi naprawdę wielką satysfakcję i motywuje do dalszego działania.
– PM: Jaki aspekt rękodzieła uważa Pani za najtrudniejszy?
– ZM: Myślę, że najtrudniejszą rzeczą w tworzeniu jest sam początek, kiedy jeden błędny ruch może zaważyć o tym, czy dany projekt się uda. Jeśli coś na początku jest źle zrobione
i dopiero w połowie się zauważy, to cały projekt jest do wyrzucenia i trzeba zacząć od nowa, dlatego muszę się podwójnie upewniać, czy odpowiednio zaczęłam pracę.
– PM: Jeśli nie rękodzieło, to co by Pani wybrała jako swoje hobby?
– ZM: Robienie wypieków. Od dziecka uwielbiałam wraz z mamą piec i teraz piekę swoim dzieciom. Uczęszczałam nawet do szkoły piekarskiej, w której świetnie spędzałam nastoletnią część swojego życia.
– PM: Serdecznie dziękuję za poświęcony czas i możliwość zobaczenia warsztatu, a także aktualnie tworzonych projektów.
– ZM: Również dziękuję. Było mi bardzo miło Pana tu gościć.